Pięćdziesiąt lat minęło…
Pięćdziesiąt lat minęło…
Jubileusz Koła Gospodyń Wiejskich w Rozkopaczewie
Nasze Koło Gospodyń Wiejskich powstało 19 I 1964r. Liczyło 55 członkiń. Wśród nich była spora grupa starszych kobiet, ale przeważały młode dziewczyny, tak że z powodzeniem można było stworzyć jakąś drużynę młodzieżową. Pierwszą przewodniczącą była Janina Soszka, a sekretarzem Stanisława Greguła – obecnie Jesionek.
Przy współpracy kółek rolniczych KGW zaczęło organizować różne kursy: krawieckie, pieczenia, kulinarne, masarskie, robienia kołder i wiele innych.
Pani agronom zapisywała na różne poletka doświadczalne, organizowała konkursy na najpiękniejsze ogródki kwiatowe i warzywne, był zespołowy i indywidualny odchów kurczaków i gęsi. Wszystkie takie kursy i konkursy kończyły się sztuką teatralną przygotowywaną przez p. Stasię Gregułę lub śpiewaniem piosenek układanych przez instruktorki i członkinie uczęszczające na dane kursy. Takie przedstawienie i występy przeznaczone były dla publiczności wiejskiej.
W roku 1968 kilka kobiet wyjechało z wieńcem i piosenką na powiatowe dożynki do Kozłówki. Występ bardzo się spodobał, bo wróciły ze sporą nagrodą. Zakupiono wtedy pierwsze stroje, żeby przy śpiewaniu okolicznościowym ładnie się prezentować. Zaczęto nas zapraszać na różne okazje do gminy – ze śpiewem, co dawało nam wiele radości.
W roku 1978 zaproszono nas do Ostrowa na I Przegląd KGW. Pojechałyśmy oczywiście ze swoimi układankami autorstwa Kazika Filipka. Przegląd ten organizował Wojewódzki Dom Kultury i Wojewódzki Związek Kółek i Organizacji Rolniczych, ale organizatorom nie chodziło o nasze układanki. Nasz głos i temperament mówiły same za siebie! Po jakimś czasie zaczęli przyjeżdżać do nas fachowcy z Wojewódzkiego Domu Kultury z Lublina i namawiać nas do szukania pieśni, które pamiętają nasze matki, babki i ciotki.
Tak to się zaczęło. Przestawiono nam repertuar składający się z wesołych, kabaretowych piosenek, do których przygrywał nam wtedy na akordeonie Edward Smyk, na mniej ciekawe, smutne, czasami żałosne pieśni - tak to nam się wtedy wydawało. Przyszło pierwsze zaproszenie na szkolenie kierowników zespołów. Wytypowano moją osobę. Pojechałam raz, drugi i następny, i tak zostało to do dzisiaj. Już od 36 lat kieruję zespołem. Przewodniczącą Koła była wtedy Zosia Jemielniak. Było więc nas już dwie i tak zostało do dzisiaj. Jedna drugą wspiera, jeżeli zachodzi taka potrzeba.
Po tym I Przeglądzie zaczęliśmy systematycznie pracować. Szukaliśmy starszych osób, które mogłyby nam w jakiś sposób pomóc i już w 1982r. były tego efekty. Wyjazd do Kazimierza na Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych przyniósł nam główną nagrodę ,,Basztę”. Miłe to było dla nas zaskoczenie, a była to silna wtedy grupa - 13 osób. Zabrałyśmy się ostro do pracy. Po czterech miesiącach od otrzymania „Baszty” przyjechali znowu przedstawiciele Wojewódzkiego Domu Kultury na próbę. Nie spodziewali się tego, że mam już scenariusz pierwszego widowiska obrzędowego pt. ,,Składanie welonu”, opracowany na podstawie relacji mojej matki. Tylko miesiąc prób i występujemy na II Przeglądzie KGW w Lubartowie z widowiskiem ,,Składanie welonu”. Później posypały się inne widowiska obrzędowe, takie jak: ,,Wesele rozkopaczewskie”, ,,Kolędowanie w Trzech Króli”, ,,Wigilia”, ,,Sobótki”, ,,Swaty”, ,,Dożynkowe”.
Oceniając naszą pracę, trzeba zaznaczyć, że przez 50 lat systematycznie brałyśmy udział we wszystkich przeglądach, zawsze z dobrym skutkiem. Oprócz ,,Baszty’’ na Festiwalu w Kazimierzu wyśpiewałyśmy jeszcze dwie pierwsze nagrody. Czterokrotnie występowałam z młodzieżą w konkursach „Duży Mały”. Za całokształt pracy dostałyśmy nagrodę im. Oskara Kolberga w 1995r. Odebrałyśmy ją w Płocku.
Chcę powiedzieć, że to co robimy, nie ma na celu wyłącznie zdobycia nagród. Mamy to po prostu we krwi, ale na pewno jest nam bardzo miło, jeżeli ktoś doceni naszą pracę. Szczerze powiem - nie było tak źle, ale zawsze mogło być lepiej. Co jakiś czas jakaś nagroda kapnęła, a my za to szyliśmy stroje: damskie, dziewczęce, męskie. Zwiedzaliśmy też nasz piękny kraj: Kraków i okolice, Zakopane dwukrotnie, rejs statkiem po jeziorach mazurskich koło Augustowa. Były wyjazdy zagraniczne - zwiedziliśmy Węgry i piękny Budapeszt, Słowację, Litwę, Wilno, Troki, odbyliśmy rejs statkiem po Dunaju.
Kilkakrotnie naszymi nagrodami wspieraliśmy finansowo czy też w postaci darów rzeczowych rodziny dotknięte powodzią w naszym kraju.
Wydaliśmy dwie książki: monografię zespołu i scenariusze naszych widowisk oraz płytę z 77 pieśniami. Przez zespół przewinęło się około 80 osób. Wiadomo, dużo było różnych widowisk i dużo związanych z nimi wyjazdów. Nie zawsze każdemu odpowiadał termin, czasem ktoś po prostu nie mógł akurat wyjechać, dlatego ludzie się zamieniali. Ogólnie mieliśmy około 350 wyjazdów. Geografia miejscowości naszych wyjazdów jest ogromna, nie będę tu wszystkich wymieniać. Powiem tak: występowałyśmy na małych, ale i na wielkich scenach - na przykład śpiewałyśmy na scenie Teatru Juliusza Osterwy w Lublinie, w Filharmonii Narodowej w Warszawie, w Barbakanie w Krakowie, w Myślenicach, Kielcach, Toruniu. Na żywo występowałyśmy w Turnieju Miast Lubartów - Wągrowiec, mieliśmy też okazję, a było nas wtedy 18 osób, zagrać z zawodowymi aktorami w filmie Franciszka Trzeciaka ,,Ojcowizna”.
Zespół nasz zmieniał kilkakrotnie nazwę, ale wciąż to jest ten sam Zespół. Byłyśmy zespołem śpiewającym, folklorystycznym, a teraz - idąc za modą, używamy nazwy ,,Rozkopaczewianki”.
Tak pokrótce przedstawia się historia naszej pracy społecznej. Wiele zmieniło się od tego, co działo się na początku naszego istnienia. Koła Gospodyń poprzekształcały się w zespoły śpiewacze, czyli kultura wzięła górę, ale kwiaty w ogródkach też mamy, może nawet jeszcze ładniejsze, kury też, i co najważniejsze - mamy wielu przyjaciół. Poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi. Ponieważ nasz repertuar zalicza się do najbardziej archaicznych, dlatego pisano kilka prac magisterskich na ten temat.
Obecne członkinie zespołu - trzon zespołu to: Janina Duda, Krystyna Hoduń, Zofia Jemielniak, Zofia Jesionek, Barbara Kłoda, Kazimiera Mąka, Barbara Szewczyk. Od wielu lat w widowiskach wspierają nas panowie: Roman Grzybała, Ryszard Kłoda i Adam Wojciechowski. Dzięki wam za to.
Chcę również podziękować wszystkim członkom zespołu, którzy się przez te wszystkie lata przez niego przewinęli - od najmłodszych do najstarszych.
Podziękowania składam wszystkim dobrym ludziom, którzy stanęli na naszej drodze w różnych latach naszej działalności: władzom, urzędnikom, sponsorom, księżom - dzięki którym mamy dach nad głową. Myślę, że każdemu z osobna miałabym coś do powiedzenia, ale dziś czynię to ogólnie, w swoim i koleżanek imieniu mówię - dziękuję.
Krystyna Hoduń